niedziela, 2 stycznia 2011

Nowy Rok - walka o przetrwanie

Wszyscy wczoraj z utęsknieniem oczekiwaliśmy wybicia północy, która zwiastowała wkroczenie w Nowy Rok 2011. Popiło się, pojadło i balowało, ale nasi politycy zadbali o to by nie było Nam zbyt wesoło w Nowym Roku, wprowadzając 23% podatek VAT. Oznacza to drastyczny wzrost wydatków dla naszego portfela w skali roku. Więcej zapłacimy za usługi telekomunikacyjne, RTV&AGD, prasę i inne rzeczy objęte VAT-em. Podsumowując, Polska jest krajem, w którym, mamy przyzwolenie obywateli na rozbój w biały dzień. Państwo zabiera nam podatek od dochodu, dodatkowo narzucając VAT i akcyzy. W sumie z pensji, państwo zabiera nam połowę dochodu, sumując podatek dochodowy i VAT oraz akcyzy(toć to haracz, nawet mafia mniej bierze). Ceny benzyny już zaczynają przyprawiać o ból głowy. Ale nie liczmy na to, że nadal będą tak niskie jak dzisiaj. W końcu trzeba wyrównać wszystkie ceny do standardów europejskich. Bo dlaczego my mamy być gorsi?? Co? Bez zmian pozostaną zapewne nasze pensje. Odważę się stwierdzić, że Polska zasługuje na miano "Chin Europy". Poczekamy jeszcze z rok a 500 zł pensji to będzie istne szaleństwo. Kolejną rewelacją noworoczną jest wzrost liczby zgonów za sprawą zwiększenia prędkości na autostradach o 10 km/h. Co nieoficjalnie daje zwiększenie o jakieś 30 km/h, bo mało który kierowca, kurczowo trzyma się narzuconych norm. Przy stanie nawierzchni polskich dróg, brzmi to, tak jakby politycy mówili "Idź panie się zabij, za dużo was jest". Jest to zwyczajne plucie w twarz biorąc pod uwagę że autostrad jest u nas jak na lekarstwo. Całość wygląda jak misterny plan eksterminacji najbiedniejszych obywateli kraju. Bo bez wątpienia Ten rok przeżyją tylko najbogatsi. Ahoj!! Do następnego :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz