wtorek, 11 stycznia 2011

Co bym zmienił w swoim kraju?

Kiedyś zadałem sobie takie pytanie. Jak zmienić polską politykę, jak poprawić komfort życia w kraju. Jako zwykły Polak miałem mnóstwo odpowiedzi. Pierwsze co nasunęło mi się na myśl podczas obserwacji wyborów do sejmu. Czy w sejmie musi być tak dużo posłów? Założyłem że byłoby po 3 posłów z każdego województwa, to daje nam 48 posłów w sejmie. Wtedy drastycznie spadną wydatki na rządowe limuzyny, biura poselskie i utrzymanie. Za zaoszczędzone pieniądze w skali kadencji, z pewnością by powstało kilka nowych w pełni wyposażonych szpitali. Mniej miejsc oznacza również większe zaangażowanie podczas kampanii wyborczej. Na następnej kadencji polityk, który nieźle przeskrobał nie miałby już żadnych szans na reelekcje. Następna rzecz to zmniejszenie pensji poselskich. Skutkowałoby tym, że w sejmie by byli ludzie którzy chcą coś zrobić dla kraju, a nie tylko zarobić pieniądze i napchać kieszenie. 4 tys diety w zupełności by wystarczyło, aby odstraszyć zarobkiewiczów. Kolejna kwestia to wiek posłów. Poseł moim zdaniem powinien mieć nie więcej niż 30 lat. Dlaczego tak zapyta większość z was. Przede wszystkim młodzi wiedza czego najbardziej potrzeba w kraju. Wiedzą jak ciężko dostać lub kupić własne M, jakie panuje w kraju bezrobocie, że przyjaciele emigrują za chlebem. Młodzi wiedzą z jakimi problemami  boryka się przeciętny szary człowiek. Następne co rzuca się w oczy to pomoc państwa dla kościoła katolickiego. W żadnym wypadku!! Chce kościół głosić swoją naukę, nie ma problemu. Ale pieniędzy niech oczekuje tylko od wiernych. Ponadto, przydałoby się opodatkować kościół. Bo pieniądze jakie tam przechodzą bez podatku to są wielomiliardowe kwoty w skali kraju. Przyszła teraz kolej na ministrów. Obserwujemy teraz sytuację w kraju, kiedy ministrami zostają ludzie, którzy nie mają zielonego pojecia o danej gałęzi gospodarki. Więc nie ma się czemu dziwić, że drogi dziurawe skoro ginekolog jest ministrem transportu :) To było tak żartem :) Najważniejszą kolejną rzeczą była by reforma służby zdrowia. Bo to co się dzieje w polskich szpitalach i przychodniach to jest nie do pomyślenia. Ludzie czekają miesiące na zabieg, a drugie tyle czekają na zwykłą wizytę u specjalisty. Spowodowane jest to limitami NFZ-towskimi nakładanymi na szpitale. Najlepszym sposobem na rozwiązanie problemu byłaby likwidacja NFZ-tu. Pacjent by miał wtedy swoje prywatne konto, na te konto przelewane by były pieniądze składkowe, które płaci pracodawca. Kontami miałyby zarządzać prywatne fundusze zdrowotne, bo jak wiadomo co prywatne jest lepsze. Fundusz taki z pewnością by twoich pieniędzy nie marnował na głupoty jak to robi NFZ, tylko na twoje leczenie. O pomstę do nieba w naszym kraju również prosi się biurokracja. Powinniśmy brać przykład z Estoni, gdzie załatwianie spraw przez internet jest na porządku dziennym, a firmę można założyć poświęcając 20 minut na wypełnienie formularza na stronie państwowej. Skoro już jesteśmy przy firmach, to marne widać wsparcie państwa dla rozwoju nowych przedsiębiorstw. Na początku działalności zazwyczaj przedsiębiorca ma jedno zmartwienie. Zarobić na składki. Rozwiązanie problemu banalne mogę zaproponować. Przez pierwsze dwa lata brak składek. Oraz wariant B. Jeżeli przedsiębiorca zarobi w danym miesiącu 3 tys. brutto wtedy w danym miesiącu odprowadza składki. Jeżeli nie zarobi, wtedy zwolniony w danym miesiącu jest z płacenia składek. Taka ulga trwałaby 2 lata i byłaby jednorazowa. Tzn. po zakończeniu działalności i otwarciu następnej ulga by nie obowiązywała. Poruszyliśmy temat składek to zajmiemy się podatkami. Zdecydowanie jestem za obniżeniem podatku do 15%. Bo teraz praktycznie państwo zabiera połowę pensji, co wygląda brzydko, a pieniądze wykorzystywane są nieefektywnie przez państwo. Zamiast budować orliki, zajmijmy się ważniejszymi rzeczami, bo dosyć mam tych dziur na drogach i straconego czasu w przychodniach. Kolejne zbiorcze przemyślenia opublikuję w najbliższym czasie. Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz