niedziela, 6 marca 2011

Wycieczki surivalowe do Polski :D

Artykuł będzie przygłupawy, niestety taki nastrój mnie dziś dopadł jak czytam wczorajsze wiadomości.  Wspaniale większość z was wie u nas w kraju ciężko się żyje. Dzisiejszego poranka zapaliła mi się żaróweczka i do głowy wpadła taka niezła idea. Wiemy już doskonale, że Polacy narzekają na problem promocji naszego kraju, że ciężko, biurokracja itd. Otóż może wystarczy poprosić rząd aby organizował darmowe wjazdy dla obcokrajowców. Coś ala surivalik :D Petent taki dostałby polskie obywatelstwo, 400 zł i lokum(przyp. wynajęte). Nagrodą główną jest powrót do własnego kraju  :D Ale by były jajca. Głupota wypływająca z początkowych zdań tego posta wynika z ukierunkowania mojej ironi dla obecnej sytuacji zarówno rządu, jak i tego co się dzieje w społeczeństwie obywatelskim. Posta tego napisałem zwyczajnie aby rozruszać paluchy i wprawić się w subiektywny i ponury nastrój z racji tego, że miałem dwa miesiące przerwy. Zaraz skrobnę jakiś konkrecik, bo mam parę pomysłów w głowie. Pozdrawiam stałych czytelników.

wtorek, 11 stycznia 2011

Co bym zmienił w swoim kraju?

Kiedyś zadałem sobie takie pytanie. Jak zmienić polską politykę, jak poprawić komfort życia w kraju. Jako zwykły Polak miałem mnóstwo odpowiedzi. Pierwsze co nasunęło mi się na myśl podczas obserwacji wyborów do sejmu. Czy w sejmie musi być tak dużo posłów? Założyłem że byłoby po 3 posłów z każdego województwa, to daje nam 48 posłów w sejmie. Wtedy drastycznie spadną wydatki na rządowe limuzyny, biura poselskie i utrzymanie. Za zaoszczędzone pieniądze w skali kadencji, z pewnością by powstało kilka nowych w pełni wyposażonych szpitali. Mniej miejsc oznacza również większe zaangażowanie podczas kampanii wyborczej. Na następnej kadencji polityk, który nieźle przeskrobał nie miałby już żadnych szans na reelekcje. Następna rzecz to zmniejszenie pensji poselskich. Skutkowałoby tym, że w sejmie by byli ludzie którzy chcą coś zrobić dla kraju, a nie tylko zarobić pieniądze i napchać kieszenie. 4 tys diety w zupełności by wystarczyło, aby odstraszyć zarobkiewiczów. Kolejna kwestia to wiek posłów. Poseł moim zdaniem powinien mieć nie więcej niż 30 lat. Dlaczego tak zapyta większość z was. Przede wszystkim młodzi wiedza czego najbardziej potrzeba w kraju. Wiedzą jak ciężko dostać lub kupić własne M, jakie panuje w kraju bezrobocie, że przyjaciele emigrują za chlebem. Młodzi wiedzą z jakimi problemami  boryka się przeciętny szary człowiek. Następne co rzuca się w oczy to pomoc państwa dla kościoła katolickiego. W żadnym wypadku!! Chce kościół głosić swoją naukę, nie ma problemu. Ale pieniędzy niech oczekuje tylko od wiernych. Ponadto, przydałoby się opodatkować kościół. Bo pieniądze jakie tam przechodzą bez podatku to są wielomiliardowe kwoty w skali kraju. Przyszła teraz kolej na ministrów. Obserwujemy teraz sytuację w kraju, kiedy ministrami zostają ludzie, którzy nie mają zielonego pojecia o danej gałęzi gospodarki. Więc nie ma się czemu dziwić, że drogi dziurawe skoro ginekolog jest ministrem transportu :) To było tak żartem :) Najważniejszą kolejną rzeczą była by reforma służby zdrowia. Bo to co się dzieje w polskich szpitalach i przychodniach to jest nie do pomyślenia. Ludzie czekają miesiące na zabieg, a drugie tyle czekają na zwykłą wizytę u specjalisty. Spowodowane jest to limitami NFZ-towskimi nakładanymi na szpitale. Najlepszym sposobem na rozwiązanie problemu byłaby likwidacja NFZ-tu. Pacjent by miał wtedy swoje prywatne konto, na te konto przelewane by były pieniądze składkowe, które płaci pracodawca. Kontami miałyby zarządzać prywatne fundusze zdrowotne, bo jak wiadomo co prywatne jest lepsze. Fundusz taki z pewnością by twoich pieniędzy nie marnował na głupoty jak to robi NFZ, tylko na twoje leczenie. O pomstę do nieba w naszym kraju również prosi się biurokracja. Powinniśmy brać przykład z Estoni, gdzie załatwianie spraw przez internet jest na porządku dziennym, a firmę można założyć poświęcając 20 minut na wypełnienie formularza na stronie państwowej. Skoro już jesteśmy przy firmach, to marne widać wsparcie państwa dla rozwoju nowych przedsiębiorstw. Na początku działalności zazwyczaj przedsiębiorca ma jedno zmartwienie. Zarobić na składki. Rozwiązanie problemu banalne mogę zaproponować. Przez pierwsze dwa lata brak składek. Oraz wariant B. Jeżeli przedsiębiorca zarobi w danym miesiącu 3 tys. brutto wtedy w danym miesiącu odprowadza składki. Jeżeli nie zarobi, wtedy zwolniony w danym miesiącu jest z płacenia składek. Taka ulga trwałaby 2 lata i byłaby jednorazowa. Tzn. po zakończeniu działalności i otwarciu następnej ulga by nie obowiązywała. Poruszyliśmy temat składek to zajmiemy się podatkami. Zdecydowanie jestem za obniżeniem podatku do 15%. Bo teraz praktycznie państwo zabiera połowę pensji, co wygląda brzydko, a pieniądze wykorzystywane są nieefektywnie przez państwo. Zamiast budować orliki, zajmijmy się ważniejszymi rzeczami, bo dosyć mam tych dziur na drogach i straconego czasu w przychodniach. Kolejne zbiorcze przemyślenia opublikuję w najbliższym czasie. Pozdrawiam

O kulturze po raz kolejny. W poszukiwaniu zaginionej sztuki i przekazu

Czasami nudząc się w domu, nawet nie mam ochoty włączać telewizji. Przyczyna tego faktu jest nadzwyczajnie prosta. Telewizja zbyt mocno się skomercjalizowała. Rzadko można zobaczyć w niej polski film zawierający w sobie jakikolwiek przekaz. Telewizja serwuje dla naszych mózgów płytką strawę. Seriale pozbawione jakiegokolwiek sensu. Np. "Samo życie", "M jak miłość" czy popularną "Dynastię" promującą kazirodztwo. Właściciele stacji starają się trafiać w jak największą grupę odbiorców, czyli młodzież. A młodzież to głównie nastolatki oczekujące niekończących się opowieści o miłości. Jedyny wyjątek wśród seriali mający jakikolwiek przekaz, serial który podpadł mi do gustu to Czas Honoru, przekazuje ponadczasowe wartości, które zostały zatracone w czasach panowania komuny, kiedy to sąsiad wsypywał sąsiada. Kolejna rzecz to teleturnieje, niegdyś znany "Miliard w rozumie" znikł już z anteny. 1 z 10 jeszcze jakoś się trzyma. Teleturnieje na myślenie, zostały zastąpione przez jakieś marne tandety typu "Taniec z gwiazdami", "Mam talent" nie wymagające myślenia. A chodzi tylko o to, żeby się przyjemnie oglądało. To tak jak z dziećmi w wieku 5 lat, musi ładnie wyglądać i nie męczyć mózgownicy. W tego typu występują zazwyczaj pseudo gwiazdy, wykreowane przez media lub tez wygasłe gwiazdy, nie mające szans na jakikolwiek angaż. Kolejna rzecz, która chyli się ku upadkowi to branża muzyczna. Miałem w pokoju zdjęcie zespołu "Lombard", który to śpiewał znany w całej polsce utwór "Przeżyj to sam". Pewnego razu podczas odwiedzin, mój znajomy się spytał "Co to za zespół na tym zdjęciu". Jak widać, wszyscy piosenkę znają, nikt nie wie jak wyglądają autorzy. Bajki również zeszły na psy, zamiast znanych i ciekawych smerfów, czy gumisiów lub toma&jerry'ego telewizja funduje homoseksualne teletubisie. W naszym kraju, aby zostać wielką gwiazdą niewiele trzeba. Wystarczy wyjechać za granicę, wrócić z   obcym paszportem i już jesteś gwiazdą. Jako przykład podam program "Europa da się lubić". Również przechadzając się po kiosku z gazetami, w większości mój widok napotyka szmatławce opisujące życie gwiazd. Co mnie interesuje z kim ktoś się żeni, czy kiedy na świat przyjdzie potomek jakiegoś aktora?? To nie moja rodzina więc mnie to w zupełności nie interesuje. Trzeba być nieźle szurniętym, żeby oglądać cudze życie zamiast zainteresować się własną przyszłością. Przykłady mogę mnożyć w nieskończoność, ale czytający już powinien zrozumieć mój tok myślenia. Jak będzie wyglądało przyszłe pokolenie skoro takie rzeczy teraz już ogląda?? Myślę, że nie uświadczymy już widoku wesołej kompani "Czterech Pancernych" czy Frania Dolasa bo na tym telewizja nie zarobi. Dla nich liczy się pieniądz, nie wartości i wzory przekazywane poprzez "czarne pudło". Ja włączę sobie wiadomości bo przynajmniej tam coś sensownego pokazują, może znajdę temacik na następny art. Pozdro. End.

niedziela, 9 stycznia 2011

Chrońmy kulturę - czyli język polski w biznesie i pracy

Przeglądając oferty pracy, w większości ogłoszeń pracodawcy stawiają wymóg; znajomości co najmniej jednego języka obcego. Zazwyczaj chodzi o język angielski. Nawet na stanowiska takie jak; praca na magazynie lub sortowanie śmieci. Będąc w swoim kraju, powinniśmy używać swego ojczystego języka; który to jest językiem pięknym, językiem wielu znanych na świecie poetów. Jesteśmy zmuszani do zatracania wartości narodowych, tego o co walczyli nasi przodkowie. W czasach obecnych, zamiast prób germanizacji państwo narzuca nam języj angielski. Nauka języka obcego, w polskich szkołach jest przymusowa. Również na rynku pracy, nie znając jakiegokolwiek języka obcego jesteśmy skazani na pracę na marginesie społecznym. Podobnie prowadząc interesy skazani jesteśmy na język angielski lub inny. Dowodzi to tylko jednego. Kontrahenta lub pracodawcę nie interesujemy jako człowiek, tylko jako maszyna dla pracodawcy  lub łatwy łup dla nieuczciwego kontrahenta z zagranicy. Gdyby naprawdę kontrahentowi zależało na interesach z nami, wtedy starałby on się rozmawiać z nami w naszym ojczystym języku. Dając nam tym samym do zrozumienia, że akceptuje naszą osobę jako polaka, nie narzucając nam, swoich norm w naszym własnym kraju. Za granicą byłoby to nie do pomyślenia. Weźmy np. Holandię lub Niemcy, tam bez korzystania z języka holenderskiego bądź niemieckiego masz marne szanse aby zrobić jakikolwiek interes. Jak widać Polacy stoją bezczynnie i bezmyślnie wobec rażącego ataku na polską kulturę. Zarówno ze strony państwa narzucającego nam normy, pracodawców oraz cudoziemców. Wyjeżdżając za granicę zazwyczaj staramy się poznać zwyczaje panujące w danym kraju, oraz kilkanaście niezbędnych zwrotów w języku obcym pozwalającym nam bez problemu zrobić zakupy, czy to zapytać o drogę. Staramy się nie być ignorantami wobec kultur innych krajów, chociaż tacy się też zdarzają. Jeszcze trochę a w telewizji będzie używany tylko język angielski, a za korzystanie z naszego rodzimmego języka będą nas obcokrajowcy wytykać na ulicy i w pracy. Boże, jeśli istniejesz miej nas w opiece ;) 40070bc53baae4d184393b1c808e7395

WOŚP gramy, gdy Państwo nie może

Jako że dzisiaj po raz kolejny gra Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, to będzie coś o dobroczyności i charytatywności. 19 lat temu prezenter radiowy Jurek Owsiak dowiadując się, że w szpitalach nie ma sprzętu, żeby prebadać najmłodszych, ruszył z inicjatywą pomocy na antenie radia. I tak to już dalej poszło. Ludzie dzielili się swoimi pieniędzmi wspomagając co roku akcje Orkiestry. Również i politycy dzielili się oddając przedmioty na licytacje, oraz pieniądze. Co roku finał wośp pokazuje jakie są priorytety wydatków państwa na służbę zdrowia. Na ochronę zdrowia co roku przeznaczane jest ok 4 mln zł z budżetu państwa, zaś na administrację publiczną ok 2 razy tyle czyli w przybliżeniu 10 mln zł. Pozycja która najbardziej przyciąga moją uwagę to Różne Rozliczenia, kwota bagatela prawie aż 100 mln zł. Na co idą te pieniądze gdzie są wydatkowane? Kiedy służba zdrowia leży i kwiczy? Politytcy powinni brać przykład z chociażby Królowej Elżbiety, która zrzekła się części swojego wynagrodzenia na rzecz działalności charytatywnej. Chociaż ten jeden raz w roku. Gdyby nie orkiestra to kto wie jak wyglądałyby polskie szpitale teraz. Jurku dziękujemy. Oby do końca świata i jeden dzień dłużej.

sobota, 8 stycznia 2011

Pozorne bezpieczeństwo czy system nie do złamania- czyli syndrom Linuxa :D

Było o systemie firmy MS to teraz będzie o systemach opartych na Unixach. Jeszcze nie tak dawno systemy oparte na Unixach były bardzo mało popularne. Były uporczywe w obsłudze, każdą komendę musiałeś wpisać słownie bądź też użyć kombinacji klawiszy. Jednak rewolucja nastąpiła wraz z wprowadzeniem gui(graficznego interfejsu). Wtedy to system zaczął docierać do coraz bardziej szerszej rzeszy użytkowników. Niestety również tych niedoświadczonych, rozpoczynających swoją przygodę z tym rodzajem systemu operacyjnego. Systemy oparte na Unixach bądź też Linuxy, są bardzo niebezpiecznym i praktycznym narzędziem w rękach doświadczonych informatyków, zaś dla zwykłego usera bądź początkującego admina zazwyczaj bywają zgubą. Za chwilkę wyjaśnię to pokrótce. Początkujący user zazwyczaj instaluje najpierw system, logując się potem na konto roota (no ba!). Następnie konfiguruje połączenie sieciowe (o ile mu się uda i się nie zniechęci :-)), i rozbieganym wzrokiem szuka ikonki internet explorera (w tym przypadku piszę o supernoobku ;-p). Nie znajdując IE, zadowala się więc liskiem(czyt.Firefoxem), przy czym wchodzi na przykładową stronę jestemidiotą.com ;-p Załóżmy, że strona taka nie lubi noobków, więc przeglądarce wypadałoby odpalić exploita na koncie roota :-D W tej chwili powinno już u tego usera być po zawodach, że tak się wyrażę :-p Dla kontrastu przedstawię tą samą sytuację dla użytkownika mającego już jako takie pojęcie o systemie. Na początku instaluje system, tworząc już na starcie konto z ograniczonymi uprawnieniami. Następnie zmienia lokalizację oraz nazwe pliku zawierającego zakodowane przy pomocy md5 hasła i nazwy użytkowników. Potem kompiluje na nowo jądro systemu, pozbywając się niepotrzebnych, niebezpiecznych i obciążających sprzęt, usług, demonów, modułów i sterowników. Tworzy system pod swoje potrzeby, z tego właśnie słynie linux, z elastyczności. Następnie konfiguruje demona firewalla, instaluje antywirusa(wszystko oczywiście odbywa się na koncie z ograniczonymi uprawnieniami za pomocą su lub sudo). Na koniec konfiguruje swój sprzęt, połączenia sieciowe, przeprowadza podstawowe aktualizacje i etc. Następnie wchodzi na stronę jestemidiotą.com i pokazuje goły tyłek hackerowi(zależy od skilla obydwóch stron). System Linux pomimo opini bezpiecznego, bywa zgubnym. Najsłabszym ogniwem zazwyczaj okazuje się człowiek, naginając bezpieczeństwo korzystania z systemu ile się da. System Linux bywa jednym z najczęściej łamanych i hackowanych na serwerach. Dlaczego taka sytuacja ma miejsce pomimo opini systemu bezpiecznego? Zazwyczaj to początkujący administratorzy stawiają na serwerach małych firm Linuxa, nie za bardzo wiedząc jak owy system zabezpieczyć. Profesjonaliści i hackerzy znają zazwyczaj ten system od deski do deski. Wiedzą gdzie szukać dziur i błędów, jak się dostać i spenetrować oraz zdobyć informacje przechowywane na serwerze. Tych rzeczy na przykład nie wie połowa administratorów, w małych lokalnych firmach, gdzie administrowanie opiera się na zainstalowaniu systemów i postawieniu domeny. Profesjonalista jest w stanie za pomocą, grepa, finda, przekierowania do strumienia i kilku poleceń skryptowych(perl, python) narobić niezłego bałaganu na niejednym serwerze. Wybór Linuxa następuje najczęściej pod wpływem oszczędności, większość kodu jest darmowa oraz otwarta i rozpowszechniana na zasadach gpl. No i właśnie w tym szkopuł, aktualizacje dziur następują w zależności od kaprysu linuxowej społeczności. Kod również jest otwarty więc można w dystrybucji różne ciekawe rzeczy wrzucić i wcisnąć laikowi. Co do pisania wirusów na owy system to faktycznie, mało tego jest, ale to chyba na skutek niepisanej umowy pomiędzy użytkownikami linuxa. Bo większość wirusów jest autorstwa właśnie użytkowników owych systemów.

czwartek, 6 stycznia 2011

Polskie wybory - czyli co jest grane?

Jakiś czas temu miały miejsce wybory samorządowe, a niespełna pół roku temu byliśmy zmuszeni wybrać nowego prezydenta. W trakcie trwania kampani wyborczej byliśmy niejednokrotnie świadkami, przepychanek słownych i politycznej szarpaniny w objętym powodzią kraju. Obecny prezydent dwoił się i troił odwiedzając zalane obszary prowadząc jednocześnie zagrywkę polityczną, robiąc tylko dobre wrażenie i powodując podmuchy wiatru śmigłami swojego śmigłowca razem z premierem. Wody rzek po czasie zaczęły opadać, odsłaniając zniszczenia sił natury. Pozostawało tylko pytanie, jak dalej żyć? Z pomocną ręką przyszedł obecny prezydent. Oferując pomoc oraz odszkodowania na remonty zalanych domów na zasadach szczególnych(czyt. ekspresowych). Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie wysokości odszkodowań wahających się w granicach kilku tysięcy złotych(to jak rzucenie bezdomnemu grosika do kubeczka na odczepne). Na dodatek do tej pory nie wiemy czy wszystkie poszkodowane osoby otrzymały te odszkodowania oraz w jakich wysokościach. Bo jak niejednokrotnie informowały nas media, były problemy z uzyskaniem szybkiej pomocy finansowej. Państwo dokładnie nie informowało o postępach realizacji procesu wypłat odszkodowań. Pokazując nam tym samym środkowy palec(zrzucając to zadanie na samorządy). Zakładam, że była to zwykła kiełbasa zawieszona na sznurkutak wysoko, że nie opłacało się skakać po nią. Reszta narodu(nie poszkodowana przez powódź) wiedziała już na kogo oddać głos. Poszkodowani zaś oddali głos na konkurencję obecnego prezydenta. Zupełnie inna reakcja była w obliczu katastrofy smoleńskiej. Ekspresowe pogrzeby, formalności oraz inne sprawy załatwiało państwo(nie samorządy, a była to również katastrofa na skalę krajową jak powódź) oraz wysokie odszkodowania dla rodzin ofiar. Jak więc widzimy, są ludzie i są ludziska. My jesteśmy dla kandydatów tylko "X" obok swojego nazwiska na liście wyborczej. Podobnie było podczas wyborów samorządowych. Kandydaci do rad miast, burmistrzowie i prezydenci, również nie próżnowali rzucając kiełbasą na sznurki ile się dało. Największą porażką obecnych oligarchów miast było zapewnienie budowy obwodnic wokół miast. Jak już wiemy po wyborach, niestety nie ma pieniędzy na inwestycję w drogi. Jako jedyna obwodnice i ekspresówkę wywalczyła Warszawa(sic!). Reszcie pozostaje strajkować i protestować. Nie sądzę by to pomogło. Jak więc widzimy, my jako obywatele nie wyciągamy wniosków, dając się robić w konia raz za razem przez postkomunistów. Idąc do urny następnym razem pamiętajmy. Głosujmy na jak najmłodszych kandydatów. Młodzi dostali już dosyć w dupę od obecnych rządów postkomunistów i wiedzą czego naprawdę polakom potrzeba. A dla kandydatów jedna przestroga, nie wieszać kiełbasy na sznurkach, bo następnym razem pies może się nie nabrać i ugryźć wieszającego. ""Młody" łap "X". Pozdro ;)

niedziela, 2 stycznia 2011

Niemcy chcą powrotu Marki - czyli strach przed Euro

Parę lat temu naród niemiecki był uradowany, kiedy miało miejsce wprowadzenie nowej waluty Euro a zniesiona została Marka niemiecka. Euro było wtedy walutą silną, gdzyż w Unii znajdowały się w większości same bogate kraje, które miały pozytywny wpływ na stabilność oraz umocnienie się na Forexie Euro. Jednak wraz z przystąpieniem coraz bardziej biedniejszych i zadłużonych krajów do Unii Europejskiej, stabilność Euro zaczynała stać pod znakiem zapytania. Polska wraz z innymi biednymi państwami europejskimi od 10 lat sumiennie pracowały nad osłabieniem europejskiej waluty, poprzez zwiększanie zadłużenia publicznego, niestabilną sytuację polityczną i ekonomiczną oraz ośmieszającą politykę zagraniczną. Teraz kiedy, najbogatsze państwa zauważyły zgubny wpływ wspólnej waluty na sytuację ekonomiczną i gospodarczą kraju, rozważają projekty nad powrotem do własnej waluty. Własna waluta, to powrót do stabilnej waluty zależnej tylko, od sytuacji ekonomicznej, gospodarczej i politycznej własnego kraju a nie będącą pod wpływem działań i sytuacji innych krajów wspólnoty. Podejrzewam, że nasi politycy wspaniałomyślnie będą chcieli wprowadzić Euro, kiedy te będzie mieć tendencję spadkową, będzie to zwyczajnie nieopłacalne. Wszystko po to aby po prostu było, nie zważając na to, że własna waluta gwarantuje stabilność i niezależność. Złoty stoi na razie w miarę mocno, z pensji dajemy radę jeszcze wyżyć, ale po tych zabiegach, oglądając kwitek od wynagrodzenia będziemy zafascynowanie, nie widniejącą tam kwotą ale widokiem znaczka E...

Nowy Rok - walka o przetrwanie

Wszyscy wczoraj z utęsknieniem oczekiwaliśmy wybicia północy, która zwiastowała wkroczenie w Nowy Rok 2011. Popiło się, pojadło i balowało, ale nasi politycy zadbali o to by nie było Nam zbyt wesoło w Nowym Roku, wprowadzając 23% podatek VAT. Oznacza to drastyczny wzrost wydatków dla naszego portfela w skali roku. Więcej zapłacimy za usługi telekomunikacyjne, RTV&AGD, prasę i inne rzeczy objęte VAT-em. Podsumowując, Polska jest krajem, w którym, mamy przyzwolenie obywateli na rozbój w biały dzień. Państwo zabiera nam podatek od dochodu, dodatkowo narzucając VAT i akcyzy. W sumie z pensji, państwo zabiera nam połowę dochodu, sumując podatek dochodowy i VAT oraz akcyzy(toć to haracz, nawet mafia mniej bierze). Ceny benzyny już zaczynają przyprawiać o ból głowy. Ale nie liczmy na to, że nadal będą tak niskie jak dzisiaj. W końcu trzeba wyrównać wszystkie ceny do standardów europejskich. Bo dlaczego my mamy być gorsi?? Co? Bez zmian pozostaną zapewne nasze pensje. Odważę się stwierdzić, że Polska zasługuje na miano "Chin Europy". Poczekamy jeszcze z rok a 500 zł pensji to będzie istne szaleństwo. Kolejną rewelacją noworoczną jest wzrost liczby zgonów za sprawą zwiększenia prędkości na autostradach o 10 km/h. Co nieoficjalnie daje zwiększenie o jakieś 30 km/h, bo mało który kierowca, kurczowo trzyma się narzuconych norm. Przy stanie nawierzchni polskich dróg, brzmi to, tak jakby politycy mówili "Idź panie się zabij, za dużo was jest". Jest to zwyczajne plucie w twarz biorąc pod uwagę że autostrad jest u nas jak na lekarstwo. Całość wygląda jak misterny plan eksterminacji najbiedniejszych obywateli kraju. Bo bez wątpienia Ten rok przeżyją tylko najbogatsi. Ahoj!! Do następnego :-)